niedziela, 5 kwietnia 2015

Początki




Hejoł....
Jest to taki One Shot nie na zamówienie.
Nim chciałam zacząć działalność tego bloga. 
Ja uważam, że jest nienajgorszy (pisałam gorsze).
A więc zapraszam do rozwinięcia.


Łzy spływały po bladych policzkach Rose. Bała się. Nie chciała stracić tego wszystkiego na co tak długo czekała. A przede wszystkim nie chciała stracić swojego ukochanego Marcela. Ale wiedziała, że jakikolwiek będzie jej wybór Happy Endu nie będzie. Wszystko przez tego cholernego raka wyniszczającego ja od środka. Nie słuchała próśb, błagań rodziny i Marcela. Postanowiła. Z przekonaniem, że już za kilkanaście dni umrze zdecydowała te dwa miesiące jakie jej zostały spędzić z nim. Z Mar. Jednak on zdawał sobie sprawę, że jest nadzieja i, że warto spróbować. Niestety. Groźby, że się z nią rozstanie oraz mnóstwo innych nie zmieniły jej zdania. A mimo to łamały serce chłopaka. W końcu jednak udało się. Przekonał ją. Jednak ona ustaliła jeden, jedyny warunek. Pierwszy miesiąc chciała spędzić ze swoim chłopakiem, a ten ostatni przeznaczyć na leczenie. Naiwnie uwierzył w jej słowa. Ona jednak miała inny zamiar. Rose razem z Marcelem wyjechali na wakacje. Chcieli spędzić ten czas razem, bo przecież wiedzieli, że ona może nie przeżyć. W samolocie brunet usnął, a dziewczyna cicho wyciągnęła z jego torby zegarek i komórkę i zręcznie schowała do swojej torebki. Pow wylądowaniu nie budziła Mar. Wzięła swój telefon i zadzwoniła do hotelu w którym mieli się zatrzymać. Poprosiła, by w ich pokoju i wszystkich dostępnych dla wszystkich ludzi miejscach nie było nic wiążącego się z czasem i datami. Jej życzenie zostało spełnione. W budynku, który stanowił ich dwudziestodniowe miejsce noclegu nie znalazł się żaden zegar ani kalendarz. Dni mijały zakochanym na zwiedzaniu piękna miasta, bywaniu na plaży. Jednak co wieczór Rose zamykała się w łazience. Tam dawała upust swoim negatywnym emocjom. Często płakała i nie przesypiała nocy. Marcel wiedział, przez co tak się dzieje, więc nic z tym nie robił. I to był jego błąd. Dziewczyna zamykała się w sobie. Nie zwierzała się tak jak dawniej swojemu chłopakowi. W tym pośpiechu on całkiem zapomniał o tym, że czas płynie i to szybciej. Chciał łapać każdą chwilę i spędzać ją z Rose. Z czasem przestał zauważać jak coraz bardziej zżera ją choroba. W pewnym momencie zauważył, że nie ma własnego telefonu. Spytał blondynkę, czy przypadkiem go nie widziała. Jednak kropla spłynęła po jej policzku. Minął kolejny dzień. Do Marcela przyszedł list. List od organizatora konkursu, który chłopak wygrał. Na samej górze była data. Gdy ją zobaczył oparł się o ścianę. 29.08. A przecież przyjechali tu na końcu czerwca. Szybko pobiegł szukać Rose, która na chwilę wyszła. Znalazł ją leżącą na podłodze w łazience. Wezwał pogotowie. Mimo, szybkiego przyjazdu dziewczynie reanimacja nie pomagała. Przewieźli ją do szpitala. Tam lekarz jednak nawet nie próbował jej ratować. Dał jej wyrok. Śmierć. Brunet siedział na korytarzu z twarzą w dłoniach. Z jego oczu wypływały gorzkie krople. Wtedy podeszła do niego pielęgniarka. Dała mu malutką kopertę, która wręcz przesiąkała perfumami Rose. Zaczął czytać zawartość koperty:

//Mój czas już się skończył.
Teraz już pewnie leże w kostnicy, a ty jeszcze w to nie wierzysz.
Uwierz. Jednak nie obwiniaj się.
Bo to nie jest Twoja wina.
Sama.. Wszystko po kroku zaplanowałam.
Chciałam umrzeć przy Tobie, jednak ty powoli
się ode mnie oddalałeś. Albo ja od Ciebie.
Jednak ja Cię nie przestałam kochać.
Próbowałam zatrzymać dla nas czas i częściowo się udało.
Pamiętaj, że jestem przy Tobie.
I nigdy nie odejdę. Nie zostawię Cię samego.
Kochanie. Nie smuć się i nie zadręczaj przeszłością.
Wierzę, że jeszcze ułożysz swoje życie.
Beze mnie.
Czekam na Ciebię skarbie.
                             Na zawsze Twoja
                                                    Rose//

Wtedy wszystko jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zrozumiał. Spojrzał na zegarek. 22:59. Zanotował sobie tą godzinę w notatniku. nie chciał o tej godzinie, chwili zapomnieć. I powolnym krokiem ze spuszczoną głową odszedł ze szpitala.
I tak jak go Rose prosiła - ułożył sobie życie jednak bez innej kobiety, bo ciągle wierzył, że jego ukochana jest przy nim.


~
Witam wszystkich.
Jest to pierwszy One Shot mojego autorstwa opublikowany na tym blogu.
(Nie) Podoba wam się??
Zachęcam do zamawiania.
A i obiecuję, że następne OS-y będą dłuższe.

Zamówienia : Przyjmę (o ile jakieś będzie) trzy.

Edit

Przyjmuję zamówienia od Fedemila Forever i Wercik Weronka Weruś

2 komentarze:

  1. Nick: Fedemila Forever
    Tytuł: Miłość wisi w powietrzu
    Parring: Fedemila
    Czas: Teraźniejszość
    Gatunek: komedia/romans
    Fabuła: Osiemnastoletni Federico zaczyna prace jako barman w nocnym klubie, w którym poznaje tajemniczą striptizerke Ludmile. Już przy pierwszym spotkaniu chłopak odczuwa więź z nią i chce pomóc odnaleść jej właściwą drogę w życiu.
    Happy End, prosiłabym aby wszystko napisane było z perspektywy Federico.
    Oświadczam, że zapoznałam się z regulaminem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nick Wercik Weronka Weruś
    Tytuł: Obok Ciebie
    Paring/osoba : Fedemila
    Czas: teraźniejszośc
    Gatunek: dramat/ romans
    Fabuła: Pozostawiam Ci wolną rękę :)
    Oświadczenie : Oświadczam, że zapoznałem/am się z regulaminem.

    OdpowiedzUsuń