poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Obok Ciebię [Wercik Weronka Weruś]

Nick Wercik Weronka Weruś
Tytuł: Obok Ciebie
Paring/osoba : Fedemila
Czas: teraźniejszośc
Gatunek: dramat/ romans
Fabuła: Pozostawiam Ci wolną rękę :) 
Oświadczenie : Oświadczam, że zapoznałem/am się z regulaminem.


* Ludmiła *


Siedziałam cicho na parapecie w pokoju Marceliny. Z moich oczu spływały powolne kropelki zwane łzami. Mimo, że tak bardzo chciałam nie mogłam ich powstrzymać. Spojrzałam na drzwi, które za czyimś delikatnym popchnięciem otworzyły się. Do pomieszczenia przepełnionego ciemnością razem z moimi przyjaciółkami Violettą i Mar weszło trochę światła z holu. Rękawem szybko otarłam łzę spływającą po moim policzku.

- Ludmi.. Co się stało?? -  spytała Vilu.

Marcelina jakby wiedziała, że zwierzę się teraz tylko Violi wyszła znów pozostawiając pokój w ciemności. Tym razem nie na długo. Szatynka zapaliła świeczkę i położyła na nocnej szafce.

- Bo ja go nadal kocham. Chodzi o Fede. On bierze ślub już jutro z Mar, a ja coś do niego czuję. Nie mogą się dowiedzieć. Oboje. To zepsułoby moje kontakty z obojgiem. -

Jednak nie spostrzegłam się zanim zaczęłam się spowiadać Violettcie, że drzwi są uchylone i nadal tam stoi Mar.


* następny dzień *

* Ludmiła *


Stoję przed kościołem. Zastanawiam się co ja tu robię. Może gdybym nie miała słabości do Fede nie byłabym przyjaciółką Marce i nie bolałoby mnie tak złamane serce. Znów kropelka spłynęła na kostkę otaczającą budynek. Podbiegł do mnie Feder i uniósł mój podbródek. Popatrzyłam w jego czekoladowe oczy i natychmiast wszystkie nasze wspólne chwilę w nich przebiegły. Widziałam nasz pierwszy pocałunek, wieczory spędzone razem.
Teraz nie wiem, dlaczego z nim zerwałam. Przytuliłam się do chłopaka starając się opanować emocje i łzy, by nie zamoczyć jego garnituru. Szepnęłam "Gratuluję i życzę szczęścia". Wtedy ktoś oderwał mnie od Włocha. Spojrzałam za siebie. Panna młoda. Spuściłam głowę, by nie zobaczyła, że w moich oczach malowała się nienawiść, która i tak później przerodziłaby się w coś o wiele gorszego. Wszyscy goście weszli do kościoła i zaczęła się ceremonia. Stałam obok Marceli i słuchałam słowa księdza. I gdy mieli powiedzieć sobie "Tak" dziewczyna przeszkodziła w uroczystości.

- Chciałabym wam jeszcze coś powiedzieć - wyrwała księdzu mikrofon - Nasz ukochana Ludmiła nadal kocha Fedusia i chciała zniszczyć nasz związek. -

Wszyscy spojrzeli na mnie. Włącznie z Federem. Bez chwili zastanowienia wybiegłam z budynku i usiadłam na ławce przy małym jeziorku znajdującym się obok kościoła. Tam zalewałam się własnymi łzami.

* Federico *

Nie wiem co mam robić. Pobiec za Lu i wreszcie ujawnić prawdę, czy zostać i żyć w kłamstwie oszukując Mar i wszystkich innych. Ta pierwsza opcja bardziej mi odpowiada. Wybiegłem z kościoła i pognałem tak gdzie była Ludmi, czyli nad jeziorko. Zastałem ją płaczącą, a twarz miała ukrytą w dłoniach. Podszedłem do niej i klęknąłem przed nią.

- Ludmi.. Czy to prawda? -

Pokręciła głową

- No w sumie to niezupełnie. Ja nie chciałam wam zniszczyć związku Wręcz starałam się wam usuwać z drogi, by nie przeszkadzać wam.

Jej słowa uszczęśliwiły moje serce. Całego mnie ogarnęła niesamowita radość. Uśmiechnąłem się i usiadłem koło blondynki. Złapałem jej drobne dłonie i spojrzałem w oczy.

- Ludmi.. Bo.. Ja też Cię kocham. Chciałem się ożenić z Marceliną, bo myślałem, że w ten sposób o Tobie zapomnę. Ale się nie udało. Bałem się Ci wcześniej o tym wszystkim powiedzieć, bo myślałem, że ty uważasz nasz związek za zakończony. -

Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Powoli zbliżałem moje usta do jej, aż w końcu połączyłem je w pocałunku.

- Fede! - usłyszałem.

Odwróciłem głowę i zobaczyłem moja niedoszłą żonę. Podeszła do nas i zaczęła wyzywać Ludmiłę.

- Marcelina. Ja Ci miałem to dawno powiedzieć.

- Zdradzałeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką?

Zacząłem jej wszystko tłumaczyć, a ona jak widać coraz bardziej, z każdym słowem się denerwowała. Gdy skończyłem uciekła. Potem nadeszli goście. Złapałem Lu za ręke, bo wiedziałem, że teraz ja muszę się nasłuchać jaki to nie jestem. Za każdym słowem, które mnie obrażało Ludmiła ściskała mi rękę.  W końcu to wszystko się skończyło i spokojnie razem z Lu poszliśmy do domu, w którym od dziś i ona będzie mieszkać.

* rok później *

* Federico *

Znów stałem przed ołtarzem. Tum razem Panną Młodą była moja prawdziwa miłość - Ludmiła Ferro. Trzymałem ją za rękę i patrzyłem w jej piękne oczy. Powiedzieliśmy sobię to jedno słowo, które związało nas ze sobą już na zawsze. Lecz, gdy z ust księdza

- Ogłaszam was teraz mężem i żoną -

i pocałowałem Lucię zobaczyłem, że powoli opada. Spojrzałem w dół i zobaczyłem krew. Mnóstwo krwi. Blondynka opadła mi w ramiona. Za jej plecami zobaczyłem uśmiechniętą Mar trzymającą w ręce pistolet. Chwilę potem i ja poczułem niemiłosierny ból i kulę we mnie. Opadłem na ziemię. Ostatnim obrazem jaki zobaczyłem przed końcem mojego życie była Ludmiła z zamkniętymi oczami oraz ludzie uciekający z kościoła. Po moim policzku spłynęła ostatnia w moim życiu już łza.
Ale i tak byłem szczęśliwy, bo umarłem w ramionach mojej ukochanej, jedynej prawdziwej miłości i teraz już żony - Ludmiły.


~
A więc tak prezentuje się zamówienie dla Wercik Weronka Weruś.
Uważam, że pomysł na OneShota, był niezły, ale go troszeczkę, prawie niezauważalnie... ZWALIŁAM. Co do zamówień nadal przyjmuję pod postem „ Miłość wisi w powietrzu”. 

1 komentarz:

  1. Witaj, przepraszam, że komentuję dopiero teraz.
    One Shot jest piękny...na prawdę bardzo mi się podoba.
    Dziękuję ♥

    OdpowiedzUsuń